W piątek 26 marca organizowana była już po raz kolejny Ekstremalna Droga Krzyżowa w Dęblinie.
Jej ideą było przejście ponad 40 kilometrowej trasy nocą, w milczeniu, samotności, z wyjątkowymi rozważaniami, aby na końcu ciężkiej drogi spotkać się z Bogiem.
To niesamowite przeżycie. Każdy miał swoje sprawy, intencje i problemy. Każdy miał powód, dla którego poszedł.
W piątek 26 marca po raz kolejny odbyła się Ekstremalna Droga Krzyżowa w Dęblinie. Uczestnicy swoją wędrówkę w skupieniu i modlitwie rozpoczęli Mszą Świętą w kościele pw. Chrystusa Miłosiernego. Przeszli ponad 40 kilometrów. Wędrówka zaczyna się normalnie, po prostu idziesz zatrzymując się na kolejnej stacji czytając w świetle latarki tekst rozważań, modlisz się, przemyślasz.
Do wyboru były dwie trasy:
Jedna Niebieska - Chrystusa Miłosiernego o długości 44,5 km, a Czerwona - Droga przemiany druga 46,6 km.
Przeżycia pątników tegorocznej EDK:
- Miałam wewnętrzną potrzebę, aby przeżywać EDK. Każdy ma swoje intencje, w których idzie. Tyle ile Bóg dał sił, tyle przeszłam. Nie było ciężej niż bym mogła znieść - powiedziała Barbara Kiliszek z Dęblina
- Ekstremalna Droga Krzyżowa 2021 już za nami. Tegorocznym hasłem było: "Rewolucja pięknych ludzi". Tytuł może troszeczkę kontrowersyjny, ale chodzi w nim o to, aby stawać się pięknym człowiekiem w imię Boga, dla niego. Zmieniać się, zrewolucjonizować swoje życie. Emanować pięknem wokół siebie, pięknem wynikającym z naszych dobrych uczynków - aby inni ludzie widząc nas, widzieli w nas uczniów Jezusa - mówi Karol Kołdej, organizator dęblińskiej EDK - Mam nadzieję, że udało się osiągnąć cel. Że wielu z nas udało się przemienić, albo przynajmniej rozpocząć proces przemiany. Rozpocząć rewolucję swojego życia. Tego wszystkim życzę. I przede wszystkim należy zapamiętać iż EDK to nie wydarzenie jednorazowe, to styl życia. I nie chodzi o to aby pokonać tę drogę, aby dojść. Chodzi o to, żeby podjąć wyzwanie, zawalczyć o zmianę samego siebie. Po prostu spróbować stać się lepszym, dla Niego, dla siebie, dla innych - dodaje Karol Kołdej
- Za mną już 4 trasy EDK - opodwiada Magdalena Krasuska - pierwsza do Wąwolnicy - trasa najcięższa i kolejne trzy w Dęblinie, ale każdą wspominam jako bardzo satysfakcjonujące przeżycie i każdą inaczej. Estremalna Droga Krzyżowa ma nas zbliżyć do Boga, żebyśmy w choćby małym ułamku docenili cierpienie Jezusa, który wziął na barki swój Krzyż przepełniony grzechem całej ludzkości. Na EDK nie jest lekko to jest pewne, ale tak ma być ponieważ....jest ból, noc, las i niekończące się kilometry nad ranem..... a Ty walczysz z samym sobą i ze swoimi słabościami. Niektórzy powiedzą to tylko marsz...44km... jedna noc...nic strasznego. Nie jest tak!!!! Przeżyj to i dopiero potem zacznij cokolwiek komentować. Proszę mi uwierzyć, że pomimo, iż jest to kolejna moja EDK zawsze się boję jakbym wychodziła po raz pierwszy, ponieważ nigdy nie jestem pewna, że ją całą przejdę. Z doświadczenia mogę powiedzieć że np. jesteśmy w 10-osobowej grupie wychodzącej, a przy końcu EDK jesteśmy tylko we czworo albo nawet sami i na to powinien być przygotowany każdy uczestnik EDK. Uważam, że warto jest przeżyć to wyzwanie i spróbować powalczyć ze swoimi słabościami, ponieważ po pokonaniu EDK jestem silniejsza w każdym kolejnym dniu swojego życia. Do zobaczenia za rok - opisuje swoje przeżycia Magdalena Krasuska
Skontaktuj się z autorem tekstu: admin |