Szymon Machnowski, żołnierz - kontroler ruchu lotniczego w 43 Bazie Lotnictwa Morskiego w Gdyni dla kolegi Sławka (również żołnierza) po udarze i wylewie chce przepłynąć zimą (od 28 lutego) całą Wisłę od źrodeł do morza - kajakiem.
1000 kilometrowy odcinek podzielił na 25 dni. Płynie sam nie korzystając z możliwości spania w domach - noce będzie spędzał na łachach piachu pośrodku Wisły lub na jej zaśnieżonych brzegach.
Wydarzenie będzie relacjonowane z powietrza przez przyjaciół zrzeszonych w klubie dronów, motoparalotniarzy i wielu dziennikarzy na całej trasie. W kajaku będzie miał umieszczony lokalizator GPS - łatwo można będzie go obserwować gdzie aktualnie przebywa.
Spływ zaczyna się 28 lutego w Goczałkowicach – Zdroju. Przez ponad 25 dni Szymona Machnowski będzie płynął zbierając pieniądze dla Sławka na profilu zrzutki zrzutka.pl/dla-slawka – do pokonania ma 1000 km Wisły na całej długości kraju od źródeł do ujścia.
Szymon Machnowski, jest absolwentem Szkoły Podoficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie. To zapalony kajakarz, który swoją pasję połączył z akcją charytatywną, a to nie pierwsza i nie ostatnia taka akcja.
„Spływ ten w całości poświęcę mojemu serdecznemu koledze, który potrzebuje naszej pomocy - Sławkowi. Sławka poznałem na początku swojej kariery wojskowej - służyliśmy razem w Darłowie. To dobry, pomocny i ciepły człowiek, który teraz sam potrzebuje pomocy. W dniu 16.08.2018 roku Sławek doznał rozległego udaru mózgu, najpierw niedokrwiennego a kilka godzin później krwotocznego, potocznie mówiąc wylewu. Niestety los tak postanowił, iż pomoc nadeszła zbyt późno, by podać jakiekolwiek leki trombolityczne, które cofnęłyby skutki niedotlenienia mózgu. Neurologowie byli bezsilni, jedynie co wtedy powiedzieli to to, że trzeba czekać i rodzina powinna przygotować się na najgorsze. W końcu Sławek otworzył oczy i pojawiło się światełko w tunelu. Spędził w szpitalu, najpierw na oddziale neurologii a potem na oddziale rehabilitacji neurologicznej ponad 3 miesiące. Robił drobne postępy, zaczął rozumieć co nieco i chodzić samodzielnie. Po powrocie do domu razem z ukochaną małżonką rozpoczeli żmudną, długotrwałą i bardzo kosztowną rehabilitację. Nadal jednak jest osoba niezdolna do samodzielnej egzystencji.
Sławek ma uszkodzona całą lewą półkulę mózgu, uszkodzeniu uległ cały ośrodek mowy, co skutkuje obszerną afazją mieszaną i niedowładem połowiczym prawej strony ciała. W styczniu 2019 zdiagnozowano padaczkę poudarową, jak mówią lekarze jest to skutek rozległego wylewu krwi do mózgu. Na dzień dzisiejszy udało się, dzięki rehabilitacjom i ogromnej sile woli Sławka, by wstał z łóżka i samodzielnie zaczął chodzić. To dość sporo. Nadal jednak nie wszystko rozumie, pojedyncze słowa, zdania czy wyrazy. Nie potrafi też pisać ani czytać. Niewiele też mówi, chciałby więcej, lecz niestety. Bardzo ciężko nam się jest komunikować. To bardzo stresujące przeżycie, gdyż mąż nie potrafi mi przekazać co go boli, co by chciał, ogółem to największy koszmar dnia codziennego. W tym wszystkim pomogłyby zajęcia z neurologopedą niestety odbywają się one jedynie prywatnie. Są to koszta ponad możliwości finansowe rodziny. Godzina z neurologopedą to koszt 100zł. Sławek tygodniowo potrzebuje ich minimum 4 godziny. Korzystamy z rehabilitacji fizjoterapeutów głównie na NFZ to ilość i częstotliwość zabiegów fizjoterapeutycznych jest niewystarczająca i potrzebna jest też rehabilitacja prywatna, by Sławek utrzymał stan który już wypracował a być może powrócił do sprawności.
Sławek był żołnierzem Marynarki Wojennej. Służył najpierw w JW w Siemirowicach a następnie ze mną w Darłowie, gdzie się poznaliśmy. Mundur MW był jego ogromną pasją, wiązał z nim swoje marzenia i plany, które udar mu odebrał bezpowrotnie. Orzeczeniem CWKL w Warszawie został uznany za całkowicie niezdolnego do służby...
Sławek ma jednak coś czego nie jedna osoba może mu pozazdrościć - wspaniałą i kochającą go żonę, która w rozmowach ze mną podkreśla, że jej największym marzeniem jest to by Sławek odzyskał choć połowę dawnej sprawności. Musiała zrezygnować z pracy zawodowej, by zając się niepełnosprawnym mężem, który nie jest zdolny do samodzielnej egzystencji.
Sławek, zawsze zdrowy, wysportowany i nic nie wskazywało na to, iż nagle dostanie rozległego udaru. Jeden incydent i klops. Młody, zdrowy człowiek w jednej chwili staje się osobą całkowicie zależną od innych i to w bardzo ciężkiej sytuacji finansowej. Rehabilitacje, lekarstwa kontra zobowiązania to są codzienne nasze wybory.
Ratunkiem dla Sławka może być turnus rehabilitacyjny w Ośrodku Norman w Koszalinie, gdzie rehabilitowane są osoby głownie po ciężkich udarach. Ten ośrodek jako jeden z niewielu w Polsce dałby Sławkowi szansę na uzyskanie rewelacyjnych postępów w powrocie do sprawności. Koszt jednego turnusu 4 tyg to 13700, ale póki co rodziny nie stać na taki wydatek.
Dlatego zwracam się do Was o pomoc dla Sławka. Każda złotówka to mały krok do sprawności. Wierzę, że uda nam się pomóc potrzebującemu"
Na wszelkie pytania odnośnie choroby Sławka i ewentualnej pomocy poza-zrzutkowej odpowie jego małżonka - aleksandra-szumicka@wp.pl
Skontaktuj się z autorem tekstu: admin |